Witam wszystkich kinomanów

W Czwartek po pracy wybrałem się do kina, żeby zapomnieć na dwie godzinki o reszcie świata. W repertuarze był "Traffic". Spojrzałem na plakat... Niezła obsada... Idę... W sumie to muszę powiedzieć, że film świetnie oddaje "sprawę" narkotyków. Można poznać temat z różnych punktów widzenia... Mamy tu nastolatkę, córkę nowo-mianowanego urzędnika państwowego do walki z narkotykami, która, żeby było ciekawiej sama wraz z przyjaciółmi lubi sobie "pociągnąć". Poza tym mamy tu "biznesmena", który sprowadza narkotyki, jego niczego nie świadomą żonę, która w chwili aresztowania męża dowiaduje się wszystkiego i jakby wkręca się w całe to towarzystwo. Mamy dwóch meksykańskich policjantów, z których jeden jest "tym dobrym" a drugi jest poprostu policjantem, trochę gadatliwym, chciwym i nierozsądnym, co w końcu prowadzi go na pustynię, skąd już nie wraca... Mamy również policjantów z USA. Ci z kolei są zupełnie oddani sprawie i nie kombinują... Zaraz zaraz... jakiej produkcji to jest film?... a jasne.. Wracając do postaci... Mamy tam również, wspomnianego wcześniej, urzędnika... Gość na początku - zdecydowany, gotów do walki i poświęceń... Po tym jak dowiaduje się, w jaki dół wpadła jego córka, zostawia nieco sprawy Państwowe, oddając się rodzinie... Poza tym są tu oczywiście handlarze, dealerzy, mordercy i meksykańcy wojskowi, którzy jakoś wyjątkowo nie dbają o dobro swojego kraju... Ogólnie jest dużo pomniejszych wątków, które oczywiście kręcą się wokół narkotyków i które znajdują swój finał w sposób jakiego można się było spodziewać... Aresztowany "tymczasowo" biznesmen wychodzi na wolność, ginie jeden policjant po każdej ze stron, biznes kręci się dalej, ale przesłanie jest chyba dość czytelne... meksykańskie dzieci, które grają wieczorem w baseball, dzięki pomocy amerykańskiego rządu, są moim zdaniem symbolem pokolenia, które nie musi skończyć tak jak ich nieco starsi koledzy na ulicy z towarem do sprzedania... Ogólnie rzecz biorąc w filmie widać jak wielki to jest interes i jak wiele osób jest w to zamieszanych. Największa rzesza to sami narkomani, którzy marnują sobie życie nabijając kiesy takich ludzi jak wspomniany wcześniej "biznesmen"...